2.1 (Opona w garażu to dobry trop)
Tym razem Radek był pewny, że ślad w garażu należał do złodzieja. Wydedukował,
że w tym miejscu, gdzie Gruby znalazł trop, ten człowiek musiał podglądać pracę pana
Janusza, gdyż stali właśnie pod oknem do garażu.
Radkowi nie spodobała się tylko jedna kwestia - jeśli było to dziecko lub mały
dorosły, a tym bardziej osoba poruszająca się na wózku, to jakim cudem ten “ktoś”
obserwował pana Janusza? Okno było zdecydowanie za wysoko…
Parę kwestii niestety nie kleiło się w tym śledztwie. Należało wszystkiemu przyjrzeć się na spokojnie.
Radek postanowił wrócić do domu, przespać się, a następnego dnia wrócić na miejsce rabunku. Gruby bardzo chętnie na to przystał, gdyż sam już ledwo stał na nogach.
Następnego dnia Radek postanowił porozmawiać z sąsiadami pana Janusza. Nauczyciel mieszkał w na cichej i spokojnej ulicy. Wszyscy się tam wzajemnie znali i lubili, a na samej ulicy nigdy nie miały miejsca żadne włamania ani rozboje. Sąsiedzi niestety nie byli w stanie odpowiedzieć na pytania Radka odnośnie domniemanej kradzieży - oczywiście chłopiec dla bezpieczeństwa nie wspomniał, że sprawa dotyczy wehikułu do podróży w czasie.
Radek nie dał rady przesłuchać wszystkich sąsiadów - niektórzy byli w pracy, inni wyjechali na weekend na działkę. Postanowił, że porozmawia z resztą przy sprzyjającej temu okazji.
Tymczasem postanowił zbadać, jaki pojazd mógłby zostawić ślady podobne do jego własnych. Niestety ku własnemu zdziwieniu, po całym dniu poszukiwań okazało się, że nie ma możliwości, aby był to inny wózek lub jakikolwiek pojazd. Radek specjalnie zadzwonił na infolinię firmy, która odpowiadała za jego wózek - potwierdzili tylko to, co sam odkrył: opony Radka były na tyle wyjątkowe i nowoczesne, że posiadał je tylko jeden chłopiec, który mieszkał w Stanach Zjednoczonych. Oczywiście należało sprawdzić ten trop, ale Radek wątpił, że był on dobry. Nic już nie rozumiał.
Radek skontaktował się z panem Januszem i opowiedział, do czego doprowadziło go śledztwo. Nauczyciel również był zdenerwowany. To przecież niemożliwe, że sprawcą był Radek albo jakiś chłopiec ze Stanów. Pan Janusz obiecał pomoc w sprawdzeniu tej poszlaki, ale również nie wiązał z tym wielkich nadziei.
- Radku, mam jeszcze jeden, świetny pomysł - powiedział jeszcze pan Janusz z nadzieją w głosie. - Przed sklepem na początku ulicy jest kamera. Nie obejmuje ona mojego domu, ale być może zarejestrowała potencjalnego złodzieja. Rozmawiałem już z właścicielką i pozwoliła nam przyjść jutro i obejrzeć nagranie. Czy chcielibyście mi towarzyszyć wraz z Grubym?
Radek oczywiście przytaknął. To nagranie mogło wiele rozwiązać.
Kolejnego dnia przyjaciele zjawili się u pana Janusza i wspólnie z nim udali się do osiedlowego sklepiku. Tam czekał już na nich pan Piotr, właściciel. Chętnie pokazał całej trójce nagranie z czwartkowego wieczoru.
Radek zamarł, Gruby zaskomlał, a pan Janusz złapał się za głowę. Na nagraniu widać było Radka jadącego sobie powoli ulicą, zmierzającego w kierunku domu pana Janusza. Za wózkiem przypiętą miał przyczepkę.