Radek zobaczył tylko błysk i zanim sam dotarł w to miejsce, nikogo już nie było, za to oboje z Grubym przyglądali trawie, na której był czarny, mały okrąg, taki sam, jak w garażu u pana Janusza.
Radek pisze i animuje
Jestem Radek. Mam 10 lat. i mieszkam w Krakowie. Ostatnim czasem interesuję się pisaniem książek oraz ich animacją. W tym blogu chciałbym dzielić się moją twórczością, która powstaje na zajęciach z panią Agnieszką. Zapraszam do czytania i oglądania, a także na mój profil na Facebooku: https://www.facebook.com/radziopolchlopek
środa, 20 listopada 2024
3.2 (Wehikuł został użyty)
Złodziej był w pobliżu i w dodatku ich obserwował. Należało uważać...
Do tej pory myśleli, że wehikuł został wywieziony i po prostu skradziony, natomiast teraz okazało się, że złodziej, prawdopodobnie obserwując pana Janusza, nauczył się go obsługiwać. Radek natychmiast skontaktował się z wynalazcą.
- Radku, to, o czym mówisz, to wbrew pozorom świetna wiadomość - powiedział pan Janusz, kiedy Radek opowiedział mu, że był prawie że naocznym świadkiem użycia wehikułu w parku. - Skoro maszyna pojawiła się w Krakowie, to znaczy, że jest ustawiona na czasy współczesne. Oznacza to, że złodziej nie może podróżować dalej, niż o kilka godzin wstecz, taki tryb jest ustawiony automatycznie i najprawdopodobniej nie umie on go zmienić. Jeśli się postaramy, to powinniśmy go znaleźć, a przynajmniej mam taką nadzieję...
Tylko jak to zrobić bez rozpowszechnienia wszem i wobec wiedzy, że w ogóle istnieje coś takiego jak wehikuł czasu? Panu Januszowi zależało na razie na dyskrecji, zwłaszcza w sytuacji, kiedy został on skradziony...
Z pomocą przyszedł Gruby. Ludzie nie powinni wiedzieć o wehikule, ale psy? Gruby nie próżnował tego dnia. Opowiedział historię o wehikule kolegom, koledzy kolegom i tak dalej i dalej... aż po kilku godzinach większość psów na całym świecie wiedziała, że zobaczywszy podejrzanie wyglądającą maszynę zostawiającą czarne kręgi, mają podjąć konkretne działania.
Pan Janusz był pewny, że w najbliższym czasie złodziej zostanie przyłapany. Mechanizm wymagał tego, żeby po maksymalnie kilkuminutowej podróży w czasie powrócić do współczesności. Należało więc uzbroić się w cierpliwość i czekać.
Późnym wieczorem do Gruby usłyszał wycie pod balkonem - złodziej został odnaleziony. I to tuż pod samym nosem, bo blisko krakowskiego Głównego Rynku! Dwa pudle, zaznajomione ze sprawą, zobaczywszy wehikuł nie czekały ani chwili i obezwładniły złodzieja, który niestety po chwili zdołał umknąć, zostawiając wehikuł.
Radek, Gruby i pan Janusz udali się natychmiast na miejsce, gdzie faktycznie stał wehikuł. Dwa pudle dzielnie go pilnowały. Kiedy jednak zobaczyły Radka, zawarczały groźnie.
Gruby zmarszczył brwi - pudle były przekonane, że to złodziej wrócił na miejsce zbrodni. Ale przecież nie było w tym miejscu żadnego innego człowieka - tylko Radek i pan Janusz... Czyżby któryś z nich był złodziejem? Gruby zachował tę myśl na razie dla siebie, zwłaszcza, że nie widział sensu, dla którego Radek, czy tym bardziej pan Janusz, mieliby kraść wehikuł. Tak, pudle na pewno się myliły.
Jednak kilka dni później, kiedy pan Janusz zadzwonił do Radka z dziwnym pytaniem, Gruby pomyślał, że niepotrzebnie zataił to, co przekazały mu pudle. Pytanie pana Janusza brzmiało:
- Radku, czy mógłbyś mi już zwrócić wehikuł czasu? Chciałbym oddać go już w ręce profesjonalistów. Odzyskałem zegarek, ty odzyskałeś bransoletkę... czas podzielić się tym wynalazkiem z resztą świata.
Radek całe te dnie spędził w domu, odpoczywając. Nie ruszał się z domu ani na krok, a na pewno nie pożyczał od nikogo żadnych wehikułów czasu!
3.1 (Radek odkrył nagranie z monitoringu na którym jest on sam)
Nagranie wprawiło wszystkich w osłupienie: Radek zamarł, Gruby zaskomlał, a pan Janusz złapał się za głowę. Na nagraniu widać było Radka jadącego sobie powoli ulicą, zmierzającego w kierunku domu pana Janusza. Za wózkiem przypiętą miał przyczepkę.
- To niemożliwe! - odezwał się Radek po chwili milczenia. Cała trójka nie mogła się otrząsnąć z tego, co zobaczyła.
Pan Janusz nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył, ale fakty zdawały się mówić same przez siebie. Na nagraniu ewidentnie był Radek. Co teraz powinien zrobić? Czyżby chłopiec, którego znał tak długo i któremu zaufał, tak naprawdę go oszukiwał?
Gruby także nie wiedział, co ma na ten temat myśleć. Starał się nie opuszczać Radka na dłużej niż kilkanaście minut. Radek musiałby wyjść z domu niezauważony tylko wtedy, kiedy Gruby spał, a przecież Gruby starał się nie robić drzemek tak często. Nie, to byłoby niemożliwe, żeby psiak tego nie zauważył...
Radek się zdenerwował. Wyczuł w tym jakiś podstęp, ale na razie nie potrafił tego racjonalnie wytłumaczyć.
- Radku, obawiam się, że dopóki sprawa się nie wyjaśni, musisz zostać odsunięty od śledztwa - powiedział smutno pan Janusz. - Nie oskarżam Cię, ale sam widzisz, jak to wygląda...
Radek doskonale rozumiał obawy pana Janusza. Wrócili więc z Grubym do domu, a tam zaszył się w swoim pokoju i postanowił przeanalizować sytuację. Cały wieczór oglądał kopię nagrania, którą zabrał od właściciela sklepu, aż w końcu, około północy, zwrócił uwagę na drobny szczegół. W euforii obudził wszystkich domowników. Nawet Gruby dźwignął się z posłania i podreptał do pokoju chłopca.
Na nagraniu pozornie wszystko było w porządku, poza jedną kwestią - respirator, który znajdował się zazwyczaj pod wózkiem był... wyłączony. Był to niepodważalny dowód na to, że nagranie nie było prawdziwe. Gruby odetchnął z ulgą i wrócił na legowisko, natomiast oboje z Radkiem tej nocy nie mogli spać, zastanawiając się, kim jest postać na nagraniu, o ile w ogóle samo nagranie nie zostało spreparowane.
Następny dzień był dla bohaterów męczący, ale niesieni ciekawością zaraz z rana odwiedzili pana Janusza. Po głębokiej analizie nagrania i długiej dyskusji zorientowali się, że śledztwo nie ruszy bez opinii eksperta. Poprosili o pomoc znajomego pana Janusza, który znał się na komputerach i różnych oprogramowaniach. Ten po szybkiej analizie stwierdził bardzo ważną rzecz - nagranie było prawdziwe.
- To oznacza, że mam klona! - powiedział Radek z przejęciem, ale i z lekką obawą. Ktoś próbował wrobić go w przestępstwo! Koniec końców odpowiedź na pytanie, czy odcisk opony w garażu pana Janusza należał do Radka, czy też nie, stała się nieistotna. należało złapać podróżującego w czasie klona Radka. Tylko jak?
Subskrybuj:
Posty (Atom)
3.2 (Wehikuł został użyty)
Radek zobaczył tylko błysk i zanim sam dotarł w to miejsce, nikogo już nie było, za to oboje z Grubym przyglądali trawie, na której był cza...
-
W Krakowie nastała piękna i słoneczna wiosna. Ptaki śpiewały, a różnokolorowe kwiaty zakwitały w parkach i na balkonach. Od kilku dni świe...
-
Kończyły się wakacje. Pan Janusz już nie mógł doczekać się powrotu do swoich uczniów. Przez całe lato zbierał w głowie różne pomysły na ...
-
Radka oślepiło światło, kiedy został uderzony czarem przez Czarnoksiężnika. Przez długą chwilę nie wiedział, co się z nim dzieje. Miał wraże...