wtorek, 21 listopada 2023

Radek, Gruby i Smok ratują studentów

 To był mroźny, grudniowy wieczór. W Krakowie sypał śnieg. Nie nadążano odśnieżać dróg, żadne samochody nie jeździły po ulicach. Radek leżał sobie w ciepłym łóżeczku i oglądał bajki wraz ze swoim przyjacielem Grubym. Miło spędzali czas.

Nagle rozdzwonił się telefon mamy Radka - chłopiec miał przeczucie, że coś się stało. I miał rację - dzwoniła pani Agnieszka, asystentka Radka.

Pani Agnieszka, oprócz pracy z Radkiem, prowadziła zajęcia ze studentami w centrum Krakowa. Dzwoniła, bo miała duży problem i miała nadzieję, że chłopiec jej pomoże.

Wraz ze studentami została zamknięta w szkole, gdyż ich zajęcia trwały za długo i pani woźna, zapomniawszy o nich, poszła do domu, zamykając nauczycielkę oraz studentów w budynku. Oczywiście zadzwonili już na odpowiednie służby, ale ze względu na ogromne zaspy i ciągle sypiący śnieg  powiedziano im, że pomoc może nadejść dopiero rano! Nie mogli tak długo czekać, nie mieli nic do jedzenia, ani gdzie spać.

Radek zdecydował, że nie ma na co czekać - trzeba było ich ratować! Gruby trochę kręcił nosem, ale pomyślał, że jeśli nie uratują pani Agnieszki, to pewnie już więcej nie będzie przychodzić i go głaskać - a nawet to lubił. Zdecydował się ubrać zimową czapkę i potowarzyszyć Radkowi w misji.

Radek również ciepło się ubrał. Wpadł na genialny pomysł - po przygodzie w Kosmosie został mu kombinezon astronauty! Założył na głowę kosmiczny hełm - tym sposobem żaden śnieg nie był mu straszny.

W gęstym śniegu nie mogli odnaleźć drogi do centrum. Na szczęście z daleka widoczne było światło z wieży księżniczki Niny, które wskazywało im kierunek. 

Niestety nagle Radek poczuł, że jego wehikuł słabnie. Coś chyba się psuło od nadmiaru śniegu i wilgoci.

Radek stwierdził, że bezpieczniej będzie wylądować. Ale co teraz? Koła wózka były za małe, żeby przebrnąć przez wielkie zaspy śniegu. Gruby przycupnął w śniegu i stwierdził, że chyba będą musieli zostać tu do wiosny. Ale Radek miał plan.

Wyciągnął z plecaka szelki i przywiązał Grubego do wózka. Gruby popatrzył na chłopca zdziwionym wzrokiem, a jeszcze bardziej zdziwiony był, kiedy Radek kazał mu ciągnąć wózek. Czy on wyglądał na renifera? Ale nie było innego wyjścia - dzielny Gruby zaciągnął Radka aż pod szkołę pani Agnieszki. Dobrze, że był to bardzo silny psiak, a napęd wehikułu jeszcze jako tako działał - inaczej mogliby faktycznie utknąć w zaspie.

Pani Agnieszka, kiedy tylko zobaczyła Radka otworzyła okno i zaczęła go wołać. Niestety tego dnia zajęcia odbywały się wysoko, na drugim piętrze. Radek wytłumaczył, że wehikuł nie działa i nie da on rady wlecieć przez okno, tak, jak to miał w planach na początku.

Sytuacja była trudna, więc przyjaciele postanowili poprosić o pomoc Smoka, który jeszcze nigdy ich nie zawiódł. Ten oczywiście przyleciał na dźwięk donośnego wycia Grubego. Budynki w centrum Krakowa były jednak położone zbyt blisko siebie i Smok nie miał nawet gdzie wylądować! Musiał przycupnąć na krawędzi dachu szkoły, stamtąd jednak nie miał możliwości pomocy osobom uwięzionym w środku.

Niebezpiecznym było też roztapiać smoczym ogniem śnieg, wokoło było za dużo budynków oraz drzew, które mogły się zapalić.

Wydawało się, że sytuacja jest bez wyjścia, ale w tej chwili rozbłysł amulet Radka. Tym razem blask nie był niebieski, jak przy mocy niewidzialności, ale żółty! Co to mogło oznaczać? Na pewno nie był niewidzialny ani niesłyszalny - Gruby, Smok oraz Pani Agnieszka doskonale go widzieli i słyszeli. Niestety nie była to też moc czytania w myślach. Radek postanowił sprawdzić jeszcze jedną opcję i podjechać do murów szkoły. To był strzał w dziesiątkę! Po chwili Gruby z otwartą buzią obserwował, jak Radek znika w budynku szkoły - amulet dał mu moc przenikania!

Pani Agnieszka wraz ze studentami zbiegła natychmiast do Radka - już dawno byli spakowani i ubrani. Wszyscy cieszyli się, że pomoc nadeszła i że będą mogli niedługo znaleźć się w domach.

Radek poprosił, aby każda osoba pojedynczo chwyciła go za rękę, w której znajdował się jego amulet. W ten sposób w kilka minut wyprowadził wszystkich na zewnątrz. 

Oczywiście Smok wzbudził strach i podziw wśród studentów, ale bardzo szybko okazało się, że jest on niezwykle sympatyczny.

Pozostała teraz jedynie kwestia powrotu do domów - pociągi, autobusy i tramwaje nie jeździły. Dobrze, że na miejscu był Smok, który zadeklarował pomoc w rozwiezieniu wszystkich do ciepłych mieszkań. Wszyscy wspięli się na grzbiet potwora po jego długim ogonie i polecieli.

W ten oto sposób zimowa przygoda zakończyła się szczęśliwie. Tylko Gruby był trochę zmęczony - w końcu tego dnia udawał renifera. Należało mu się dużo smaczków.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeżeli Ci się podobało, zostaw komentarz!

3.2 (Wehikuł został użyty)

 Radek zobaczył tylko błysk i zanim sam dotarł w to miejsce, nikogo już nie było, za to oboje z Grubym przyglądali trawie, na której był cza...